Dwujęzyczność z drugim dzieckiem - łatwiej czy trudniej?

Kiedy szykowałam się do narodzin drugiego dziecka jednym z tematów, który zaprzątał moją głowę było to, jak podejść do dwujęzyczności po raz drugi. Zastanawiałam się czy będzie łatwiej czy może trudniej. Musiałam jeszcze raz przemyśleć swoją strategię postępowania.

Z jednej strony wydawało się, że będzie łatwiej. Wszyscy w domu przyzwyczaili się już do mówienia po angielsku. Miałam też już środowisko pracy - książki, płyty i cały know-how do wprowadzenia dwujęzyczności zamierzonej.

Z drugiej strony miałam świadomość, że starsze dziecko preferuje polski. Co gorsza, miało tendencję do okropnego mieszania języków. Jak sobie #2 z tym poradzi?

Potem przychodziła myśl, że tym razem wystartuję z angielskim od samego początku, od dnia narodzin. Więc będę o te pół roku do przodu (tak startowałam z córką). Prawdę mówiąc to nie podejrzewałam tego, ale w praniu wyszło na jaw, że mój syn był nawet bardziej cwany, bo uczył się jeszcze w brzuchu mamy. Nic go nie było w stanie uspokoić lepiej niż śpiewanie “Baa baa black sheep”, które zawsze śpiewałam jego siostrze na dobranoc (kiedy byłam jeszcze w ciąży).

Znowuż się zamartwiałam, że przecież siostra pójdzie do zwykłego przedszkola to jak nic przyniesie mnóstwo języka większościowego do domu i zaburzy proces uczenia. Przyjdą polscy koledzy, koleżanki i tego czasu w języku obcym będzie za mało.

I tak sobie gdybałam. To za, to przeciw.

Ostatecznie uznałam, że w przypadku drugiego dziecka muszę zapewnić jeszcze więcej okazji do przyswojenia angielskiego. Z tego powodu, że spodziewam się w przyszłości inwazji ;) języka polskiego wraz z wejściem starszaka w system edukacji.

Zdecydowałam się zradykalizować swoje podejście do dwujęzyczności. W przypadku córki przez pierwsze pół roku dwujęzyczności bardzo dbałam, żeby uczyła się słownictwa symetrycznie w obu językach. Był angielski do 16.00, a potem polski do pójścia spać. #2 uczy się tylko angielskiego. Odrobiłam pracę domową, przewaliłam literaturę fachową i wyszło na to, że #2 spokojnie nauczy się języka większościowego przy okazji. Wierzę, że tak będzie.

To podejście ma jeden niespodziewany efekt. Siostra wie, że brat “nie rozumie” polskiego i jeśli chce coś mu pokazać (najczęściej obrazki w książce), to wyjaśnia mu wszystko po angielsku. Sama przy tym doskonali swoje umiejętności.

Na razie jestem zadowolona z postępów w nauce. #2 zaczął się wreszcie interesować językiem, słowami i nazwami przedmiotów. Pokazuje palcem i oczekuje, że podamy mu nazwę. Bardzo długo czekałam na ten moment. Wiem, że chłopcy są mniej zainteresowani komunikacją, ale mój model wydawał mi się kompletnie niekontaktowy. Teraz coś się ruszyło i nawet sam trochę mówi.

Paradoksalnie to podejście również wprowadziło ład w naszym domu. Teraz nie muszę się zastanawiać jak mówić. Z góry zakładam, że w gronie rodzice + dzieci zawsze mówimy po angielsku, niezależnie od miejsca w którym przebywamy. Chyba, że towarzyszy nam ktoś jeszcze - wtedy mówimy po polsku.

Obecnie takie rozwiązanie pasuje wszystkim domownikom, ale nie byłoby możliwe dwa lata temu, kiedy startowaliśmy z dwujęzycznością. Z tej prostej przyczyny, że wtedy mój mąż był na poziomie C1, a teraz jest na poziomie C2. Mój angielski też bardzo na tym skorzystał. Jak widać dwujęzyczność jest darem nie tylko dla dzieci.

Zamiast podsumowania

Z drugim dzieckiem łatwiej

  1. Posiadam już know-how i literaturę dziecięcą potrzebną do wprowadzenia dwujęzyczności
  2. Mój zasób słownictwa jest dużo większy, znacznie rzadziej sięgam po słownik
  3. Mam już nawyk mówienia do dzieci po angielsku (szczególnie trudno jest zmusić się do mówienia w obcym języku do człowieczka, który jeszcze sam nic nie mówi, przy drugim dziecku było o niebo łatwiej)
  4. Rodzina już przyzwyczaiła się do faktu dwujęzycznego wychowywania moich dzieci (zdaję sobie sprawę, że bywa to kością niezgody w niektórych rodzinach)

Z drugim dzieckiem trudniej

  1. Wraz z mężem możemy ustalić strategię i konsekwentnie trzymać się wybranego języka, ale na starszą siostrę mamy ograniczony wpływ. Przez to zachowanie dominacji języka angielskiego jest trudniejsze.
  2. Z chwilą gdy starsze dziecko zaczyna się socjalizować, coraz większa jest ekspozycja na język polski.

U syna obecnie wyraźnie dominuje angielski. Na tyle wyraźnie, że widzę po dziadkach, że chcąc się dogadać z wnuczkiem, przeskakują na angielski. Tym niemniej, pomimo moich odczuć o silnej dominacji angielskiego, Młody rozumie polecenia i sformułowania w języku polskim, więc jak widać literatura nie kłamie ;)

A jak wy się zapatrujecie na temat? Czy warto modyfikować swoje strategie przy drugim dziecku?

Podoba Ci się to co robię? Chcesz być na bieżąco? Jeśli zainteresował Cię ten artykuł, to zapraszam do polubienia mojej strony na Facebooku

Author image
Spiritus movens mamtonakoncujezyka.pl, posiadaczka dwójki dzieci i trzech par rąk (od czasu założenia bloga)