Jak zacząć naukę języka ze starszym dzieckiem?

Ostatnio często pojawia się pytanie jak zabrać się za naukę języka, jeśli ma się trochę starsze dziecko. Przez trochę starsze rozumiem dziecko, które umie już mówić w pierwszym języku. Czy to będzie dwulatek, czy pięciolatek, poniższe rady powinny zdać egzamin.

Od czego zacząć

W przypadku naj najów moim zdaniem sprawdzi się przedstawienie dziecku pacynki (pomysł podpatrzony od mojej koleżanki, Kasi), która mówi w drugim języku. Zabawka może wprowadzać dziecko w świat swojej kultury, uczyć je piosenek, towarzyszyć w codziennych czynnościach.

Dzieci w wieku przedszkolnym mają już świadomość istnienia języków innych niż rodzimy, więc spokojnie można rozpocząć naukę języka od wprowadzenia kulturowego (ale zabawka to też świetny pomysł!). Polecam książki typu “Ala ma kota. A Ali? Zdanka pierwsza klasa.” (tu sprawdzisz ceny) lub “Mapy” Mizielińskich (tu sprawdzisz ceny). Korzystając z takich książek możemy pokazać, że są różne kraje, w nich dzieci, które mają inne imiona (np. Erik i Linnea, zamiast Jasia i Ani), mają co innego napisane w elementarzu, czytają inne bajki. Jak dziecko połknie bakcyla, to możemy ruszyć z kopyta z nauką języka.

Co dalej

Po takim wprowadzeniu warto stopniowo rozszerzać zakres użycia języka i czas jaki jest przeznaczany na nowy język.

Nasza pacynka może podróżować po świecie, opowiadać, gdzie była. Przykładowo, wysyłamy naszą zabawkę do Australii. Po powrocie opowiada dziecku, że widziała kangury, strusie i koale. Była na barbecue, jadła Pavlovę i Marmite. Spotkała kolegę, który lubił pływać na desce i był w takiej dziwnej operze, co wygląda jak cząstki pomarańczy wbite w ziemię. Rozumiecie?

Kiedy dziecko pozna już trochę słów (będzie rozumiało podstawowe pojęcia) możemy umówić się, na taką zabawę, że “zamykamy nasze polskie buzie”, a otwieramy nasze “angielskie buzie”. Wbrew pozorom ten moment może nastąpić dość szybko - znajomość 400 słów angielskich jest kluczem do przeczytania 65% tekstu w książeczkach dla dzieci (podaję te liczby za Gordonem i Drydenem). Czego nie rozumiemy warto pokazać. Zalecam jak najwięcej pokazywania, w domu mamy do tego idealne środowisko. Większość dialogów oscyluje wokół “podaj, x”, “postaw klocek na stole”, “załóżmy lali spodnie”. Proste komunikaty, które możemy uzupełnić zrozumiałym gestem.

Zastanawiacie się pewnie ile będzie trwał etap zanim dziecko zacznie rozumieć cokolwiek z typowych dialogów. Z moich doświadczeń z dziećmi, które dopiero otwierają się na język, wynika, że w ciągu dwóch tygodni rozumienie potrafi się rozwinąć na tyle by być w stanie wykonać proste polecenia.

Przyswajanie języka ogromnie ułatwiają wszelkiego rodzaju pokazywanki, czyli wszystko to co jest związane z ruchem. Z pewnością już kiedyś widzieliście poniższe zestawienie:


Zapamiętujemy
20% z tego co czytamy
30% z tego co słyszymy
40% z tego co widzimy
50% z tego co mówimy
60% z tego co robimy
90% z tego co widzimy, słyszymy, mówimy i robimy


Wszystkie zabawy motoryczno-śpiewane łatwo zapadają w pamięć, a umożliwiają poznanie podstawowych kategorii pojęć potrzebnych do zrozumienia języka:
czasowników (bo wykonujemy czynność którą zapamiętujemy)
oraz
rzeczowników (bo pokazujemy na konkretny przedmiot)
Takich zabaw jest ogromny wybór: zabawy na kolanach rodzica, zabawy sytuacyjne, rymowanki, klaskanki, łamańce językowe.

Ogromnie was zachęcam do spróbowania nauczania języka obcego. W dobie Internetu mamy ogromny zasób materiałów pomocniczych. Natomiast środowisko domowe jest wprost stworzone do ćwiczenia naszych umiejętności językowych - rozejrzyjcie się tylko o ile więcej przedmiotów macie w domu niż na sali lekcyjnej. Ile czynności jest do opowiedzenia - gotowanie, sprzątanie, zakupy, pakowanie. Ze swojej strony będę wam podrzucać gotowe materiały i pomysły na zajęcia z dzieciakami. Wszystko trafia do działu praktyka (kliknij)

Author image
Spiritus movens mamtonakoncujezyka.pl, posiadaczka dwójki dzieci i trzech par rąk (od czasu założenia bloga)