Czy da się zaplanować rozwój językowy dziecka? Planowanie strategii wychowania dwujęzycznego

Pytanie oczywiście jest trochę przewrotne, bo życie pisze swoje scenariusze i potrafi dać prztyczka w nos. Doskonale się o tym przekonałam, kiedy pozytywnie nastawiona po modelowym rozwoju mowy córki zderzyłam się z ograniczeniami syna... jak ze ścianą. Wystąpienia przeciwności nie sposób przewidzieć, ale są pewne rzeczy, na które wpływ mamy. Co więc można zaplanować i jak to zrobić, dowiecie się poniżej.

Aha, niech Wam nie przyjdzie rezygnować z uczenia dzieci kilku języków jeśli okaże się, że mają opóźniony rozwój mowy. Jedyne, co się Wam uda osiągnąć w takim scenariuszu, to utrata języka - języka, który w przyszłości może być istotnym fundamentem poczucia wartości dziecka (w przypadku, gdybyście szybko nie uporali się z deficytami rozwojowymi).

W który język inwestować?

Sporo nieporozumień rodzi się w dyskusjach dotyczących ekspozycji językowej małych dzieci. Wyjaśnijmy sobie więc, jakie mamy możliwości:

  • jesteśmy rodzicami różnych nacji, jesteśmy na emigracji, przewidujemy długoterminowy wyjazd w najbliższej przyszłości, itp. (język otoczenia inny niż polski)
  • jesteśmy rodzicami wychowującymi w dwujęzyczności zamierzonej - przekazujemy intencjonalnie język, który nie jest naszym rodzimym (polski językiem otoczenia)

Zwróćcie uwagę, że w każdej z tych sytuacji inny jest język mniejszościowy, w pierwszej będzie to język polski, w drugiej nasz wybrany język, który chcemy by dziecko przyswoiło. Reguła wspierania mówi więc, że szczególną troską otaczamy język mniejszościowy, a to okoliczności decydują, czy będzie to polski czy inny język.


Reguła wspierania: inwestujemy w język mniejszościowy - to który to będzie język, zależy od okoliczności

Jak więc może to wyglądać w praktyce?

Przykładowo - jesteśmy w Wielkiej Brytanii, na macierzyńskim - wiadomo, że mamy 2 lata zarezerwowane na opiekę nad dzieckiem, a potem trafi ono do publicznego przedszkola. Martwimy się, czy ono sobie poradzi językowo i zastanawiamy się czy aby nie powinniśmy części czasu poświęcić na mówienie po angielsku. W perspektywie czeka nas jeszcze 10 lat pobytu w UK.

Jaka jest moja porada w tym scenariuszu? Inwestujemy ile wlezie w język polski - książki, budowanie więzi z dziadkami, wakacje w Polsce, spotkania z polskojęzycznymi dziećmi.

A teraz porównajmy to z analogiczną sytuacją.

Mieszkamy w Polsce, zdecydowaliśmy się nauczyć dziecko mówić po angielsku. Wszyscy w rodzinie polskojęzyczni, w perspektywie uczęszczanie do publicznego przedszkola i szkoły.

Tu plan działania prezentuje się więc zgoła przeciwnie - inwestujemy ile wlezie w język angielski. Książki, piosenki, spotkania z dziećmi anglojęzycznymi, itp.

Strategia proaktywna i strategia reaktywna

To o czym pisałam powyżej nazywam strategią proaktywną. Działamy wybiegając myślami w przód - wiemy, że z biegiem czasu ekspozycja na język otoczenia będzie coraz większa, rola rodziców mniejsza, coraz większe będzie znaczenie rówieśników, większe będzie oddziaływanie kultury masowej (w jakim ona będzie języku?). Mając wszystkie te czynniki na uwadze kompensujemy ich nieuchronną obecność poprzez wzmożone inwestowanie w język mniejszościowy zawczasu, kiedy dziecko jest małe.


Strategia proaktywna - kompensujemy zawczasu rosnące znaczenie języka otoczenia, robimy to poprzez wzmożoną ekspozycję na język mniejszościowy we wczesnych latach życia dziecka

Czym w takim razie jest strategia reaktywna? W tej strategii rozpatrujemy aktualny poziom rozwoju językowego dziecka oraz preferencje językowe. O ile widzimy, że dziecko, pomimo naszych wysiłków, przestaje do nas mówić w języku mniejszościowym, to reagujemy. Wdrażamy nowe źródła języka mniejszościowego, zwiększamy ilość czasu ekspozycji na język mniejszościowy, zastanawiamy się, jak jeszcze możemy pomóc naszemu dziecku?

W tym artykule szerzej opisywałam, jakie mamy możliwości, jeśli dziecko nie ma ochoty używać języka mniejszościowego.

Niech ilustracją będzie tu sytuacja z mojego własnego podwórka. Dwa lata temu miałam wrażenie, że stoję w miejscu - choć cały czas mówiłam do córki po angielsku, to odpowiadała mi po polsku. Do tego doszły wakacje u rodziny, gdzie w sposób naturalny dominował polski. Co z tym fantem zrobiłam? Wprowadziliśmy oglądanie krótkich filmów tylko po angielsku, wprowadziliśmy regułę, że każdego dnia czytamy książki w obu językach (wcześniej zdarzały się nam dni tylko z polskimi książkami) i powitaliśmy anglojęzyczną pacynkę, która reagowała tylko na angielski. Plan naprawczy zaczął działać po paru miesiącach i od tej pory nie było potrzeby ponownie interweniować.

Strategia proaktywna w praktyce

Wbrew pozorom mamy dość pokaźny arsenał środków do dyspozycji, jeśli chodzi o proaktywne wspieranie rozwoju języka mniejszościowego. Z mojej perspektywy kluczowe są:

  • nawiązanie kontaktów z innymi osobami korzystającymi z języka mniejszościowego (budujemy grupę wsparcia i tworzymy potrzebę korzystania z języka)
  • wspieramy dziecko we wczesnej nauce czytania - o ile to tylko możliwe, to warto jak najwcześniej umożliwić dziecku samodzielne czytelnictwo w języku mniejszościowym- samodzielny czytelnik, to czytelnik, który sam dba o język mniejszości
  • budujemy nałogi - wiem, że to okropnie brzmi, ale pomyślcie tylko - dziecko, które z niecierpliwością czeka na najnowszy tom "Biura detektywistycznego Lassego i Mai" będzie miało ogromną motywację by odkurzyć swój polski (jeśli to on jest językiem mniejszościowym)
  • budujemy nawyki - dowolne związane z używaniem języka - może to być cotygodniowy wieczór z grami planszowymi w danym języku, weekendowe wyjścia na basen, kiedy mówimy tylko w języku X

Mając wysoki pułap początkowej znajomości języka jesteśmy dobrze zabezpieczeni na to będzie się działo w przyszłości, bo nie okłamujmy się, język większościowy będzie się wkradał nieubłaganie. Nie piszę tego, żeby straszyć, lecz by skłonić do planowania, bo przecież to jest myślą przewodnią tego artykułu.

Konsekwencja

Niezależnie na jakie trudności natrafimy, najważniejsza jest konsekwencja. Bardzo bliska jest mi maksyma Adama Becka (tu przeczytasz o jego książce), w której stwierdza, że "Do osiągnięcia celu, jakim jest wychowanie dwujęzycznych dzieci, podchodzi z wielką powagą. Jednak środki, które angażuje w to wychowanie są zabawne, a czasem nawet niepoważne.".

O książce Adama Becka będę jeszcze niebawem szerzej pisać na blogu :) A tymczasem z przyjemnością ogłaszam, że w październiku 2020 wyszła polska edycja tej kultowej książki!

Jeśli mieszkacie w UK, to książkę dostaniecie w księgarni "Czytam i mówię po polsku".

Jeśli mieszkacie w Polsce to książkę dostaniecie dzięki Wydawnictwu Sam, które jest wyłącznym dystrybutorem na Polskę.

Podoba Ci się to co robię? Chcesz być na bieżąco? Jeśli zainteresował Cię ten artykuł, to zapraszam do polubienia mojej strony na Facebooku

Author image
Spiritus movens mamtonakoncujezyka.pl, posiadaczka dwójki dzieci i trzech par rąk (od czasu założenia bloga)