Co zrobić gdy dziecko nie chce się uczyć angielskiego? Moje niestandardowe sposoby.

Wysyłamy na korepetycje, zajęcia dodatkowe, gonimy do nauki, a tu nic. Żadne przekonywanie nic nie daje. Nie jestem zwolenniczką przymuszania, uważam też, że do nauki potrzebna jest motywacja wewnętrzna. Innymi słowy odłóżmy kij na bok i poszukajmy fajnych marchewek w zamian.

Odwołam się w tym miejscu do książki “Neurodydaktyka” Marzeny Żylińskiej, która specjalizuje się w metodologii nauczania przyjaznego mózgowi. Żylińska twierdzi, że nikogo do pracy motywować nie można, bo wyłącznie motywacja wewnętrzna (ja chcę!) będzie skutkowała efektywnym uczeniem się. Dlatego rady, które znajdziecie poniżej są radami z gatunku “jak sprawić by warunki do nauki były atrakcyjne”, a nie “jak zmusić do nauki”.

Dygresja, czyli historia pewnej małpy

Ostatnio zawitała do nas pewna małpa - od razu została przez dziecia ochrzczona “blackcurrant”. Małpa jest w obrotach dwójki szkrabów. Młodszy uczy się nazw jedzenia karmiąc ją różnymi zabawkami, poza tym siada i sam z siebie robi sesje pokazywane “oko, nos, usta, ucho”. Oczywiście oboje domagają się, żeby małpa z nimi “pogadała”.

Jako, że małpa nie jest rodzimym zwierzęciem, to rzecz jasna nie włada naszym narzeczem. Moje dzieciaki, co prawda nie potrzebują już tak bardzo tego typu motywacji, ale widzę po córce, że bardzo się stara, żeby małpie coś po angielsku poopowiadać. Co robiła na spacerze, jaki film widziała, co jadła. Dlatego chcę Wam polecić tę metodę, jako wyjątkowo efektywną do wzmacniania słabszego języka. Jak widzicie moje patenty są spoza utartych szlaków.

IMG_5290

Kwestia wieku

Inne metody będziemy stosować w przypadku małych dzieci, inne w przypadku nastolatków. Postaram się podsunąć tu trochę sugestii w kolejności od młodziaków do starszaków.

Celowo nie wymieniam rozwiązań typowo do nauki języków obcych (dajmy na to Duolingo), bo ideą tego postu jest promowanie naturalnej nauki języka angielskiego. Co rozumiem przez naturalną naukę? Jest to taka forma nauki, gdzie podążamy za naszymi zainteresowaniami, a nauka języka odbywa się przy okazji.

Przedszkolaki i podstawówka

Tu pole do popisu jest ogromne. I w zasadzie piłka jest po naszej stronie. Dzieci nie są świadome jakie możliwości są dostępne, więc od nas zależy, czy wyszukamy coś co się spodoba.

  1. Piosenki, rymowanki, pokazywanki, masażyki - czyli action songs, finger plays, lap bounces, clapping rhymes. Jest to najbardziej efektywna metoda nauczania języka i działa dokładnie tak samo jak nauka rodzimego języka. Dziecko wiąże nowe słowa z czymś co jest mu pokazane palcem lub z czynnością, którą samo wykonuje.
    Parę razy podsuwałam już pomysły z tej kategorii:
    Zabawy aktywizujące
    Rymy sytuacyjne
    Odpowiedniki polskich zabaw
  2. Pacynki, pluszaki, zwierzęta - nic tak nie zachęca do wysiłku językowego jak chęć zabawy i komunikowania się. Młodsze dzieci nie zważają na poprawność językową, zależy im natomiast na przekazaniu sensu swojej myśli. Jako ilustrację podam przykład z mojej młodzieńczej kariery językowej - chcąc powiedzieć, że “dziadkowie mieszkają daleko stąd”, użyłam sformułowania “many clocks away”. Wiadomo o co chodzi? Wiadomo!
    Tu też uwaga do nauczycieli i rodziców - nie poprawiajmy dzieci non stop, nie sztorcujmy, nie czepiajmy się słówek. Cieszmy się z postępów, które robi, a ewentualne błędy korygujmy przez parafrazowanie.
    U mnie w domu pacynki są nieustannie na topie. Możecie się śmiać, ale dzięki pluszowemu smokowi z Ikei, córka przełamała się i zaczęła mówić po angielsku pełnymi zdaniami. To było pół roku temu. Teraz swobodnie ze sobą dyskutujemy w mowie Szekspira. Wszystko dlatego, że smok jest rodowitym Brytyjczykiem i ni w ząb nie kuma polskiego.
    IMG_5265
    W kwestii pacynek i innych “gadających” zabawek mam jednak jedną nienaruszalną regułę. Dogmatycznie przestrzegam, by dane zabawki były tylko i wyłącznie anglojęzyczne. To się również tyczy dziadków - jeśli chcą się pobawić naszymi pacynkami, to cóż… po angielsku, albo odkładamy zabawkę na bok.
    Niektórzy stosują podobną metodę wykorzystując zwierzęta domowe. Stanowczo odradzam kupno zwierzaka celem nauki języków obcych, ale jeśli i tak to planujemy, to możemy wziąć pod uwagę możliwość zwracania się do pupila po angielsku. Notabene, miałam w rodzinie historię, gdzie ukochany zwierzak musiał zostać za granicą z nową rodziną obcojęzyczną (Indie). Dwie małe hinduski musiały się przed przysposobieniem nowego członka rodziny nauczyć pełnej listy polskich poleceń, na które kundelka reagowała. Oczywiście dziewczynki stanęły na wysokości zadania.
  3. Róbmy to co zwykle, tylko że w drugim języku - milej i wygodniej jest robić cokolwiek na co ma się w danej chwili ochotę, niż inscenizować na siłę jakieś lekcje w warunkach domowych. Dlatego przyswajam ogromne ilości słownictwa anglojęzycznego z różnych dziedzin - od ciastoliny, krepiny, węgiel drzewny po sójki, gawrony i sikorki. Można skorzystać z zajęć zorganizowanych. W Warszawie znane mi są dwa miejsca, które realizują ten postulat:
    Sztukarnia (Mokotów) - Academy of Art - czyli zajęcia plastyczne dla dzieci, młodzieży i nastolatków (podział na grupy wiekowe) w języku angielskim
    Play and Tell - np. przygotowanie pizzy w ramach nauki angielskiego. Brzmi smakowicie.

Liceum

Tu jest trudniejszy orzech do zgryzienia, bo mamy do czynienia z prawie dorosłymi, o sprecyzowanym guście i trudniejszych do zaspokojenia wymaganiach. Spróbujmy jednak:

  1. Couch surfing - pakujemy nastolatka wraz z kumplami i wysyłamy do kraju anglojęzycznego, gdzie będą nieodpłatnie mieszkać u native speakera i zwiedzać okolice.
  2. Au Pair - jest to program wymiany zagranicznej połączony z pracą, dedykowany młodym ludziom
  3. Blogi, vlogi, podcasty w języku angielskim - coś pod kątem zainteresowań nastolatka. Dla tych którzy nie przejawiają żadnych zainteresowań, poleciłabym blog i podcasty Tima Ferrisa. Może kojarzycie faceta z 4-godzinnego tygodnia pracy - gość zajmuje się metodami efektywnego uczenia się i osiągania życiowego sukcesu. Próbował chyba wszystkiego, od nauczenia się filipińskiego w tydzień po zagranie jako perkusista na koncercie rockowym, po tygodniu nauki gry. Szczególnie ciekawy może być jego 12 odcinkowy serial, w którym w każdym odcinku ma tydzień na przyswojenie nowej umiejętności w stopniu wystarczającym na odniesienie sukcesu w danej dziedzinie - np. wygrywanie w pokera, pływanie bez męczenia się, nauka języków obcych.
  4. TED - Technology, Entertainment and Design aka “Ideas worth spreading” - kopalnia popularnonaukowych, motywacyjnych, psychologicznych, artystycznych filmów (lista tematów prawie niewyczerpana). Znów miejsce gdzie każdy znajdzie coś dla siebie. Filmy można oglądać z napisami, dostępne są również transkrypty.
  5. Rozrywka w języku angielskim - telewizja, beletrystyka, gry planszowe i komputerowe, gry słowne. Wszelkie chwyty dozwolone. Warto śledzić co ukazało się za granicą, a nie zostało jeszcze przetłumaczone na polski. Będzie to niezła okazja dla nastolatka, żeby wyprzedzić rówieśników znajomością fabuły ulubionego serialu/filmu/serii książek.

Podoba Ci się to co robię? Chcesz być na bieżąco? Jeśli zainteresował Cię ten artykuł, to zapraszam do polubienia mojej strony na Facebooku

Author image
Spiritus movens mamtonakoncujezyka.pl, posiadaczka dwójki dzieci i trzech par rąk (od czasu założenia bloga)