Mieszanie języków - czy jest czego się bać?

"Can I nalać ci some juice?" - czy takie konstrukcje brzmią znajomo? Wiem, że u wielu osób zapalają one żółte, jeśli nie czerwone lampki. Jedno z moich dzieci wyszło z mieszania języków w ciągu paru miesięcy, a drugie robi to konsekwentnie od paru lat. Jak to z tym jest? Jest się czego bać? Leczyć, nie leczyć?

The dog is szuking, czyli czym jest mieszanie języków?

Mieszanie języków to nie tylko wtrącanie słów z jednego języka do wypowiedzi w drugim. Może się również manifestować łączeniem języków w obrębie jednego słowa (przyplugany - jako odpowiednik plugged in) lub kopiowaniem reguł gramatycznych. Często rodzice dzieci dwujęzycznych obserwują też kalki językowe (np. jestem zimny jako kalka z ang. I'm cold w miejscu jest mi zimno).

Daj tę szklankę wody, czyli czemu dzieci mieszają języki?

Podam Wam najkrótszą i najbardziej życiową odpowiedź na to pytanie: BO MOGĄ! Dzieci do komunikacji mają podejście bardzo pragmatyczne - potrzebują osiągnąć wyznaczony cel - reakcję ze strony odbiorcy, która spełni oczekiwania nadawcy.

Dziecko jeśli jest spragnione, to chce sprawić by ktoś podał mu szklankę picia. Nie ogląda się na językową poprawność - przede wszystkim dlatego, że dzieci gdzieś do piątego roku życia nie wstydzą się lapsusów czy przeinaczeń. Ma być szklanka wody TU I TERAZ, a skoro odbiorca zrozumie komunikat, niezależnie od języka, to po co kombinować?

Inny możliwy powód to braki w słownictwie. Pamiętajmy, że dzieci dwujęzyczne mają duży sumaryczny zasób słów, rozpatrywany z perspektywy DWÓCH języków. Kiedy popatrzymy na jeden język, w oderwaniu od drugiego, to najprawdopodobniej zasób słów będzie mniejszy niż u jednojęzycznego rówieśnika.

NIE, nie i jeszcze raz nie!

Mieszanie języków jest przejawem nieodróżniania ich. Dziecko nie ogarnia jak ma mówić. Nie umie powiązać osoby z językiem, w którym powinno się zwracać do niej. Skoro do babci mówi uparcie po francusku, mimo że wie, że babcia nie kuma ni w ząb, to najwyraźniej 1) nie lubi babci lub 2) nie ogarnia.

....eeee? Serio? No nie za bardzo.

Zdradzę ci coś w dużym sekrecie. Dzieci uczą się odróżniać języki od kiedy ich słuch jest do tego zdolny, czyli jeszcze w trakcie ciąży.

Od około 24-26 tygodnia ciąży dziecko jest w stanie reagować na dźwięki ze świata zewnętrznego. Cały ostatni trymestr ciąży dzieci przyswajają prozodię (rytm i melodia) języka i uczą się brzmienia głosu matki. W 2009 roku ukazały się badania, które wzbudziły ogromne zainteresowanie - noworodki niemieckie płaczą inaczej niż francuskie. Sposób zawodzenia jest inny - francuskie dzieci płaczą z melodią wznoszącą, a niemieckie z melodią opadającą, co odpowiada typowym wzorcom wypowiedzi w tych językach.

Tu robi się naprawdę ciekawie! Badania rozciągnięto na pół miliona dzieci z całego świata - okazało się, że dzieci otoczone językami tonalnymi (np. mandaryński) mają dużo bardziej melodyjny/muzyczny płacz. Co więcej, wychodzi na to, że noworodki są w stanie perfekcyjnie odróżniać języki! Dzieje się to właśnie za sprawą prozodii.

Babies also use prosody to distinguish between languages, explained Krista Byers-Heinlein, a developmental psychologist at Concordia University in Montreal who studies bilingualism. “No one has told them ahead of time, watch out, there’s going to be two languages!” she said. And yet, she said, “Children exposed to two languages from the very beginning are perfectly capable of acquiring those two languages at the same time.” One of the ways they do this is through prosody. They may not yet grasp the concept of language, but they can hear that some sounds follow one rhythm, and others another.

W kolejnym szalenie ciekawym badaniu (rok 2010) skupiono się na niemowlętach dwujęzycznych matek. W artykule "Bilingual babies: The roots of bilingualism in newborns" opisano jak dzieci reagują na języki. Pewnie się zastanawiasz jak zmierzyć poziom zainteresowania u niemowlęcia? Otóż można to zrobić obserwując intensywność ssania w reakcji na próbki mowy w różnych językach. Niemowlęta dwujęzyczne wzmagały swoją uwagę gdy słyszały jeden z dwóch znanych im języków - angielski lub tagalski (język Filipin), brytyjskie niemowlęta jednojęzyczne stawały się bardziej uważne wyłącznie w reakcji na język angielski. Co to oznacza dla zwykłych zjadaczy chleba? Oznacza to ni mniej, ni więcej, że zarówno dzieci jednojęzyczne jak i dwujęzyczne są w stanie różnicować języki (mój/nie mój, mój pierwszy/mój drugi).

These results suggest that bilingual infants, along with monolingual infants, are able to discriminate between the two languages, providing a mechanism from the first moments of life that helps ensure bilingual infants do not confuse their two languages. The researchers observe that, "Monolingual newborns' preference for their single native language directs listening attention to that language" and that, "Bilingual newborns' interest in both languages helps ensure attention to, and hence further learning about, each of their languages." Discrimination of the two languages helps prevent confusion.

Pomijam w tych rozważaniach to, że jak do tej pory nikt nie udzielił odpowiedzi ma moje podchwytliwe pytanie "co to znaczy, że dziecko nie ogarnia?". Rodzice mają tendencję do przejmowania się, że dziecko nie odnajduje się w mozaice języków, które je otaczają. Jak widzicie rodzimy się z mózgami w pełni wyposażonymi w umiejętności, które chronią nas przed "nieogarnianiem" jeszcze przed narodzinami, odłóżmy więc na bok zmartwienie, że dzieci nie rozumieją tego, że języków jest kilka.

Kiedy to wreszcie minie?

Po pierwsze zwróćmy uwagę, że sami mamy tendencję do przejmowania słów z innych języków. Skąd ostatnio moda na słowo "epicki"? Przecież po polsku znaczy to coś zupełnie innego niż angielskie "epic", tym niemniej spodobało się i jest. Podobnie bank, fajnie czy "nie da się wyrwać na lancz, bo dopadł cię jakiś dedlajn na nowy feature w apce dla junior brand managerów". Czemu tak mówimy? Z czystego pragmatyzmu - tak jest szybciej, tak trzymamy się globalnego korpo-slangu.

Z perspektywy rozwoju mowy: dzieci zamykają ten kluczowy etap do około siódmego roku życia. Do tego czasu spodziewałabym się, że dzieci dwujęzyczne będą mieszały języki w mniejszym lub większym stopniu. Oczywiście im dalej wlazł tym mniej. Nie mylmy też code mixing z code switching, czyli świadomego przełączania się pomiędzy językami, zabawy słowami, żonglowania wypowiedziami.

Czy oznacza to, że radzę kompletnie machnąć ręką na kwestię mieszania? Nie do końca. To co tu powiem jest tylko moją osobistą preferencją i nie uważam, żeby to była jedyna słuszna droga. Uważam, że dobrze, żeby w razie konieczności dziecko czy dorosły był w stanie zbudować elokwentną wypowiedź w jednym języku. Dlatego wspieram swoje dzieci w kształtowaniu potrzebnych kompetencji w każdym z języków.

Magiczna pigułka na mieszanie języków

... nie istnieje ;) Możemy jednak wspierać dzieci na kilka sposobów:

  • nie uprawiamy poprawiactwa - nie zrzędzimy, nie jojczymy, nie wywracamy oczami, to jest murowany sposób na ubicie jednego z języków
  • stosujemy parafrazę - czyli działamy jak słownik na żywo, kiedy słyszymy "I want some sok" to od razu odpala nam się taśma "Oh, you want some juice! Here you go - this is your juice"
  • dbamy o ogrom wartościowego "wsadu językowego", pod postacią książek, konwersacji i relacji z osobami, które potrafią budować złożone wypowiedzi we wspieranym języku

Na zakończenie "bez kitu!"

Nie daj sobie kitów wciskać - twoje dziecko ogarnia! Mieszanie języków jest stare jak świat.  Tak, warto wspierać dzieci w rozwijaniu kompetencji językowych. Im więcej czasu poświęcisz temu, tym prędzej twoje dziecko wyjdzie z językowej wolnej amerykanki. Polecam ci jednak, żeby to był efekt uboczny waszej pracy, a nie cel sam w sobie. Dużo lepiej będziesz się czuć z takim nastawieniem.

Podoba Ci się to co robię? Chcesz być na bieżąco? Jeśli zainteresował Cię ten artykuł, to zapraszam do polubienia mojej strony na Facebooku

Author image
Spiritus movens mamtonakoncujezyka.pl, posiadaczka dwójki dzieci i trzech par rąk (od czasu założenia bloga)