Czterech zabójców - tak zniechęcamy dzieci do mówienia w drugim języku
Moje dziecko nie odpowiada mi w języku, w którym do niego mówię. Tak bardzo się staram, a on/ona cały czas odpowiada mi po polsku/angielsku/...
Tak bardzo chcesz, a nadal masz pod górkę? Czasem jest to spowodowane niewystarczającą znajomością języka mniejszościowego, czasem nieśmiałością, czasem brakiem potrzeby mówienia w drugim języku, a może... zamieszkał u ciebie cichy zabójca dwujęzyczności.
Zacznijmy od potrzeby mówienia w języku mniejszościowym - zwróćcie uwagę, że z pragmatycznego punktu widzenia dziecko nie potrzebuje języka obcego jeśli jest w stanie się dogadać w tym, który dobrze zna. Olaboga! Zamykam bloga! powiedziałam właśnie, że drugi język nie jest potrzebny. Tak! Z perspektywy tu i teraz małego człowieczka, który myśli w kategoriach tu i teraz. Dziecko potrzebuje szklanki wody, żeby się napić, bo jest spragnione. Nie będzie się zastanawiać nad tym, że za pół roku nie porozumie się z babcią w Polsce, czy nad tym, że tak naprawdę fajnie być dwujęzycznym, bo dzięki temu może pogadać z kolegą z Australii.
Pamiętajcie, że to my kreujemy potrzebę używania języka. My, jako rodzice, podsuwamy dzieciom serie książek, które będą tak wciągające, że dziecko nałogowo będzie je czytać, choćby miały być po chińsku. To my podsuwamy im fajny serial, zapoznajemy z kolegą z innego kraju (oczywiście kolega mówi w języku, który wspieramy). Myślę, że już załapaliście, co mam na myśli.
No dobra, ale czemu tu i teraz dziecko nie chce do mnie mówić po angielsku/polsku? Wiecie kto może za tym stać? Jeden z czterech cichych zabójców dwujęzyczności ;) Przedstawiam wam ich:
- poprawiactwo - Gdy dziecko stara się do nas mówić w języku mniejszościowym, nam włącza się tryb autokorekty: nie włanczać tylko włączać! nie mówi się umarnięty, tylko umarły! not teached but taught! Takie nastawienie przekazuje podprogowy przekaz "co byś nie robił, to i tak będzie źle". W związku z tym dziecko dochodzi do wniosku, że lepiej nie próbować, bo przecież może powiedzieć to samo w drugim języku i nie usłyszy wtedy przygany.
- wstyd - Przyznam się, że sama miałam go na sumieniu i chwilę mi zajęło, żeby pozbyć się tego cichego zabójcy. Wyobraź sobie, że wychodzisz na plac zabaw i nagle zaczynasz szeptać w języku mniejszościowym konspiracyjnym tonem. Idziesz z dzieckiem na szczepienie i nagle jakoś tak głupio się robi, bo nie wiesz, czy w obecności lekarza wypada ci mówić do dziecka w innym języku. Rozumiem doskonale co czujesz - co inni pomyślą? czy wypada mi odcinać trzecią osobę od rozmów mnie i mojego dziecka? Co w tym czasie myśli dziecko? Coś musi być nie tak z tym językiem, skoro mama czy tata tak dziwnie się zachowują jak z kimś jesteśmy. Moje rozwiązanie? Są trzy - albo odłożysz wstyd na bok, albo ustalasz takie reguły korzystania z języka, które nie będą stawiały cię w niewygodnych sytuacjach (np. przyjmujesz strategię minorityLanguage@Home, albo informujesz na wstępie osoby z zewnątrz, że z dzieckiem mówisz w języku X i oferujesz tłumaczenie.
- presja otoczenia - Szczęśliwie czasy się zmieniają i osoby wielojęzyczne nie budzą już takiego zdziwienia jak kiedyś. Niestety zdarza się, że dziecko spotka się z nieprzychylnym komentarzem, który potrafi podminować jego pewność siebie. Niestety mam w rodzinie przypadek utraconej dwujęzyczności, ponieważ dzieci na podwórku wyśmiewały za mieszanie języków. Dziecko w efekcie presji rówieśniczej zaczęło zakrywać uszy gdy tylko rodzice zwracali się do niego w języku mniejszościowym. Działo się tak do całkowitego zapomnienia języka. Zgadnijcie czy ta osoba w życiu dorosłym jest zadowolona z utraty języka? Nie, nie jest.
- trudności w komunikacji - im większa przepaść między znajomością pierwszego a drugiego języka, tym trudniej zbudować w sobie przekonanie, że warto się trochę przymusić, żeby sklecić zdanie w tym trudniejszym języku. Rolą rodzica jest wsparcie dziecka w takiej sytuacji. Jest wiele sposobów by udzielić tej pomocy. Przykładowo, jeśli dziecko nie umie odpowiedzieć na pytanie otwarte (co chcesz?), to zadajemy pytanie zamknięte (chcesz to czy to?). Możemy również parafrazować, by dostarczyć dzieciom brakujących słów. Metod jest ogrom - myślę, że tyle, że wystarczy mi na kolejny artykuł ;)
A teraz dwie wisienki na torcie, czyli materiały video.
Świetny wątek o poprawiactwie pojawił się w moim webinarze z Adamem Beckiem - gorąco polecam wam przesłuchanie (najlepiej całości, a konkretny fragment zaczyna się od 38:00):
Drugi bardzo wartościowy wyrywek do obejrzenia, który Wam polecę, to wypowiedź dr Anety Nott-Bower, która mówi o wpływie tego jak odmalowujemy kraj języka mniejszościowego na postrzeganie tegoż:
Podoba Ci się to co robię? Chcesz być na bieżąco? Jeśli zainteresował Cię ten artykuł, to zapraszam do polubienia mojej strony na Facebooku