Dekalog rozwoju mowy. Jak postępować, by rozwój drugiego języka postępował szybko?

Postanowiłam ruszyć temat rzekę. Temat o tyle nośny, że odnosi się tak samo do nauki pierwszego jak i drugiego języka. Trzeciego i czwartego również. Nie od dziś wiadomo, że rozwój mowy jest nierozerwalnie powiązany z ilością wsadu (inputu) językowego, który zapewniamy dziecku. Jednak jak to zrobić z głową, żeby móc zaobserwować efekty naszego wysiłku?

1. Mówmy dużo

Czasem ciężko się zmusić, rozumiem to dobrze. Jak nasz bobas obgryza kapeć, a my padamy na pysk, to ciężko wykrzesać w sobie wiarę, że dzieciak zrozumie co do niego mówimy. Jednak warto. Niemowlakowi budujemy proste zdania: “Look, this is a dog. This is a brown dog. Dog barks”. Jak najkrótsze zdania. Dziecko roczne operuje atomowymi cząstkami języka. Łapie sens jednego słowa, zwykle rzeczownika lub czasownika.

Gdy dziecko zaczyna mówić, to budujemy zdania na bazie tego co dziecko samo powie:
Dziecko: Dog eat!
Rodzic: Yes, the dog is eating a bone! Isn’t it a big bone?”
Do zdania bazowego dorzucamy jeden, dwa elementy i czekamy na odpowiedź dziecka. W ten sposób rozwijamy umiejętność prowadzenia dialogu.

Istotne jest nie tylko jak mówimy, ale również kiedy. Złotą zasadą jest, że nie mówimy do dziecka, gdy ono skupia swoją uwagę na jakiejś czynności. O ile dziecko właśnie zabrało się za karmienie misia to nie trajkoczemy mu nad uchem: “what are you doing? Is your bear hungry?”. Stajemy obok i się przyglądamy. Chyba, że chcemy mieć dziecko z problemami ze skupieniem uwagi lub tak zwanego high-need-baby, który nie da nam chwili wytchnienia.

2. Ćwiczmy pamięć

Kiedy wyciszamy się wieczorem zróbmy z dzieckiem podsumowanie dnia. Co się działo, kogo widzieliśmy, czego nowego się nauczyliśmy, co nas zaskoczyło tego dnia? Jaka była kolejność zdarzeń? W ten sposób dziecko uczy się budować dłuższe wypowiedzi i ćwiczy swoją pamięć. Niemowlakowi my możemy opowiedzieć jego dzień, ze starszakiem przyjemnie sobie pogawędzimy.

3. Pomagamy klasyfikować pojęcia

Wspieramy dziecko w wiązaniu słów w grupy pojęciowe. O ile pokazujemy mu gołębia, a wczoraj pokazaliśmy mu srokę i wróbla, to wypada powiedzieć: ”This is a pidgeon. You have also seen a magpie and a sparrow. They are all birds.”. Dzięki temu utrwalamy słowa, ale i porządkujemy wiedzę.

4. Śpiewajmy

Tu mamy ogromne pole do popisu. Jednak radziłabym skorzystać z piosenkowych zabaw ruchowych. Dlatego, że świetnie sprzyjają zapamiętywaniu, ponieważ aktywizują pamięć motoryczną (pamięć mięśniową w nomenklaturze Montessori). Mamy do wyboru lap bounces, finger plays, action songs i wiele innych. Pisałam już o tych zabawach w paru postach:
Uwaga z drogi, bo jadą leniwe pierogi! Rzecz o powiedzonkach i przyśpiewkach
Angielskie piosenki zabawy aktywizujące

5. Czytajmy rymowanki

Rymowanki uczą rytmu, pomagają w sylabizowaniu, rozwijają pamięć i pozwalają się bawić językiem. Mogą to być nursery rhymes lub pozycje współczesnych autorów. Ja niezmiennie polecam Julię Donaldson i Dr Seussa.

6. Grajmy w gry językowe i zgadywanki

Wszelkie zabawy typu “I spy with my little eye…” są świetne. Nawet proste zgadywanki typu “This is my toe! Do you have toes? Where is your belly button? Do you have a hip? Where is it?” niesamowicie wesprą rozwój mowy.

Jest też zabawna gra mówiona, nazywa się “My Grandmother’s Cat”.
My grandmother’s cat eats watermelons.
My grandmother’s cat eats wonderful watermelons.
My grandmother’s cat eats salami.
My grandmother’s cat eats sour salami.
Czujecie bluesa? Łączymy przymiotniki ze słowami (na tę samą literę).

To samo ćwiczenie możemy zrobić wprowadzając gradację intensywności cechy.
My grandmother’s cat eats tiny lollipops.
My grandmother’s cat eats small strawberries.
My grandmother’s cat eats regular meatloafs.
My grandmother’s cat eats hudge stuffed turkeys.
My grandmother’s cat eats humongous pizzas.

Warto też sięgnąć po alfabet przedmiotów (małe przedmioty w nomenklaturze Montessori), który rozwinie znajomość słownictwa i świadomość fonologiczną. Tu dokładny opis jak to zrobić: DIY Alfabet Przedmiotów - 1 zabawka do 11 zabaw uczących słownictwa i wyrabiających słuch (bez ograniczeń wiekowych).

7. Czytajmy książki

Czytanie książek wspiera rozwój mowy. Niezły truizm, hmm? Żeby książki jeszcze bardziej pomagały, to omawiajmy je razem po przeczytaniu. Albo przerywajmy w trakcie czytania i zastanawiajmy się co się wydarzy. Czemu bohater postąpił tak a nie inaczej? Co myślał, co czuł?

8. Pytajmy się

Who? What? Why? Where? When? How? Niech te słowa wejdą do stałego użycia. Dzięki temu dziecko odkryje czas przeszły i czas przyszły. Jeśli spytamy się dziecka co się stanie jak odwiedzi go babcia, to w naturalny sposób dziecko nauczy się spekulować. Rozmowy z pytaniami świetnie się prowadzi nad rodzinnym albumem ze zdjęciami.

Z czterolatkiem możemy zacząć zabawę w opowiadanie historii. Na zmianę dopowiadajmy po jednym zdaniu historii. Niech wyjdzie z tego coś szalonego.

9. Wcielajmy się w role

Pretend play, czyli zabawa w udawanie daje nam jeszcze więcej okazji do poznawania nowego słownictwa i reguł rządzących światem. Pobawmy się w sklep, lotnisko, fabrykę zabawek. Każda z tych zabaw to worek nowych słówek. A jaka frajda, jak mama na chwilę zostanie śmieciarzem ;)
Dobrym rozszerzeniem tej techniki jest oglądanie filmów na YouTube. Ja tylko czekam na nadarzające się okazje. Ostatnio padło pytanie jak powstają samoloty. No to bach, odpalamy film z hali produkcyjnej Embraerów, wyciszamy i sobie gadamy o tym co się właśnie dzieje.

10. Nie bądźmy zrzędami!

Dzieci się dopiero uczą. To naturalne, że robią błędy. Dziecko niejednokrotnie powie “he eated” czy “she goed”. Gryziemy się wtedy w język i nie zrzędzimy. Nie mówimy “that is wrong”, “you should say…” tylko delikatnie parafrazujemy:
“Oh, so you say he ate that delicious cupcake” lub “She went to the shop and you missed her?”

Uff, dużo tego! Zostaliście ze mną do końca?

Podoba Ci się to co robię? Chcesz być na bieżąco? Jeśli zainteresował Cię ten artykuł, to zapraszam do polubienia mojej strony na Facebooku

Author image
Spiritus movens mamtonakoncujezyka.pl, posiadaczka dwójki dzieci i trzech par rąk (od czasu założenia bloga)